2018-06-20 08:37
To chyba ostatni , przynajmniej do końca sierpnia wyjazd do Labiryntu :( . Warunki nad strumieniami z każdym dniem , a zwłaszcza deszczem staja się nie do zniesienia. Wysokie pylące trawy, wilgotność powietrza, ciągle nie takie stany wód jak by się chciało , owady i komary – My tu zwyczajowo określamy jednym słowem – Sajgon.
Jak ja to zniosę ?
Trzeba będzie przeprosić się z „Tajemna” - spróbować szczęścia ze scamania , zajrzeć do portów nad jeziorem w Wisconsin – echhhh :) , by we wrześniu znowu ruszyć nad strumienie Labiryntu. Czwartkowy wypad był dla mnie super niespodzianka :D – dopiero o 10 PM / 22-giej / w środę , okazało się ze mam off day – rzut oka na prognozę pogody dla Labiryntu – temperatura w okolicach 80 F / ok. 24C / , slaby , południowo-zachodni wiatr , cały dzień lekko zachmurzony i nie padało od soboty – oczy mi się zaświeciły :P i już o 3.30 am , Toyotka obrał najlepszy z możliwych kursów – ONLY NORTH !!!
Dotarcie do obranego celu tj. nad Choinkowa, zajęło mi jednak trochę więcej czasu jak normalnie . Raz – to roboty drogowe na autostradzie, które w ciągu tygodnia są prowadzone 24/ 24 , by na wszystkie weekendy mogły być wstrzymane , dwa – zamknięte drogi i objazdy spowodowane zniszczeniem przez ostatnie powodzie co najmniej trzech mostów.
Przy mostku „Pod Skala”, który ocalał , zameldowałem się około 8 AM – niestety stan wody jaki zastałem , nie napawał optymizmem . Co prawda strumień miał tylko lekko podniesiony stan i płynął już w swoim korycie , ale wody Choinkowej pozostawiały wiele do życzenia , były po prostu jeszcze mocno tracone . Jeszcze w tzw „ cywilkach” wykonałem pierwsze trzy rzuty przy mostku i ten trzeci zadecydował o tym , ze zostaje tu i zaczynam łowienie na tym odcinku , pierwszy raz od jakiś dwóch lat . Po prostu wyszedł pstrążek i nie trafił , ale była to obietnica , ze będzie dobrze – mimo kawy w strumieniu , ryba się rusza i wykazuje chęć do współpracy - czego szukać więcej ?
Początkowo próbowałem łowić obrotówkami i Panther Martin 9 gr złoty, dostarczył mi pierwszego pstrążka do reki – takiego około 10” , może mniej. Stwierdziłem, że dziś nie idę na ilość, a na jakość i na końcu wędki zagościł Salmo Minow 7 w kolorkach uklei z pomarańczowo – czerwonym brzuszkiem. Rzeczywiście pomogło , male pstrążki przestały mnie nękać a duże nie za bardzo paliły się do współpracy. Powoli traciłem nadzieje , ze będzie to fajny dzień.
Dodatkowym obciążeniem dla mnie była hec nagrania materiału na kolejny filmik , co w tych warunkach okazało sie być nie wykonalne – trawy albo uniemożliwiały ustawienie kamerki, albo wywracały ja po jakimś czasie i cudem dosłownie uratowałem sprzęt przed wpadnięciem do strumienia, tak ze dwa razy. W końcu dałem za wygrana i spakowałem kamerkę. Z tego co udało się nagrać zmontowałem krotki filmik, który wcześniej wrzuciłem.
Trzecia ryba dnia , okazala się być ksieciuniem / jak powiada Jerzy Kucharczykyk / wyprawy :D .
Pstrąg mnie zaskoczył , bo do tej pory w tym miejscu miewałem tylko tzw pi zduny, a na grubsza rybę liczyłem dosłownie parę kroków dalej na następnym dołku. 48 cm , ok 19” - to jak czwarte miejsce w zawodach sportowych , zaraz za pudlem :P – ale nie powiem ,ze się nie ucieszyłem, skłamał bym.:D
Do południa miałem tylko 4 rybki do reki, dotarłem do końca tego odcinka i pozostała droga powrotna do auta – założyłem po raz pierwszy tego dnia Spinmada , Crazy Bug 6 gr . Zaczęło się łowienie , pstrążki , pstrągi i zaczęły się meldować na kotwiczkach.:D
I już do końca dnia Spinmad rządził nad Choinkowa. Po lunchu ryba stała się dużo bardziej aktywna , już przy moście , „Pod Skala” kiedy praktycznie się pakowałem - o 3 PM / 15- tej / , tzw rzutem na tarcze wyciągnołem dwa pstrążki / średniaki / i spaliłem branie trzeciego , wydaje mi się ze większego .
Pojechałem kawałek w gore strumienia i już w okolicach mostu , przy którym zaparkowałem w mniej jak 30 minut miałem 7 rybek. Wracając już do auta i dopieszczając miejscówki, które wcześniej odwiedziłem , zobaczyłem śliczny błysk ryb w wodzie a potężne szarpniecie poczułem nawet w łokciu :P No to mam Kajtka / Wojtek Grochmal / -
pomyślałem :P – niestety to tylko wypasiony na pstrążkach bassik narobił mi nadziei ;)
To mój pierwszy w pstrągowych strumieniach, co człowieka jeszcze czeka w życiu ? - I z tym pytaniem zostawiam wszystkich czytających – pozdrawiam serdecznie i do następnej eskapady ślicznie żegnam.
Andrzej Jedynak